Volkswagen Tiguan eHybrid dzięki zastosowaniu akumulatorów litowo-jonowych o pojemności 9,2 kWh może przejechać w trybie elektrycznym nawet 50 km. Wówczas jego prędkość nie może przekroczyć 130 km/h. Jeżeli chcemy jechać szybciej, pojazd automatycznie przełącza się na tryb hybrydowy i korzysta z dwóch silników naraz: benzynowego o mocy 150 KM i elektrycznego o mocy 115 KM, które załączają się w zależności od potrzeb i poziomu naładowania baterii. Gdy zależy nam na dużym przyspieszeniu, włączając tryb GTE, mamy do dyspozycji 245 KM. Tryb ten sprawia, że samochód jest bardziej dynamiczny niż w trybie sport.
Do 50 km na prądzie
Podczas przyspieszania w trybie Hybrid silnik elektryczny wspiera jednostkę benzynową TSI. Dzięki takiej współpracy Tiguan płynnie nabiera prędkości, w sumie niezależnie od tego, czy mamy pełną baterię, czy prawie wyczerpaną, prawie, bo zupełnie raczej się nie zdarzy. Oprócz trybu GTE do dyspozycji mamy tryb ekonomiczny, komfortowy, normalny, sportowy i indywidualny, w którym można modyfikować ustawienie zawieszenia, układu kierowniczego i charakterystykę pracy skrzyni biegów. W tym wypadku zastosowano adaptacyjne zawieszenie DCC, więc bez naszej ingerencji w trybie Normal pracuje adekwatnie do aktualnych warunków jazdy. Elektromechaniczny układ kierowniczy dostosowuje się do prędkości, czyli jest bardzo precyzyjny podczas manewrów i odpowiednio sztywny przy wyższej prędkości.
Tiguana prowadzi się bardzo dobrze i można nim podróżować wygodnie, a co istotne nie trzeba się martwić o zasięg. Jeżeli nie mamy czasu na szukanie ładowarki publicznej, silnik benzynowy pozwoli nam na bezstresowe pokonywanie długich kilometrów, ponieważ w tym samochodzie mamy 45-litrowy bak paliwa.
W Tiguanie możemy powierzyć decyzję, w jakim trybie będziemy się poruszać komputerowi lub samemu o tym zadecydować, wybierając między trybami e-Mode a Hybrid. Dodatkowo podczas jazdy cały czas korzystamy z rekuperacji, która odzyskuje energię podczas hamowania. Żeby zwiększyć ten efekt i szybciej doładować akumulatory, warto korzystać z trybu B, który załączamy popychając w tył przełącznik zmiany biegów. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które ogranicza korzystanie z hamulca zasadniczego, ponieważ w trybie B samochód mocniej wyhamowuje, więc jadąc przewidująco można w dużej mierze z tego korzystać.
Tiguan eHybrid jest oferowany ze zautomatyzowaną skrzynią 6-stopniową DSG, która w tym wypadku sprawdza się dość dobrze.
Gdy poruszaliśmy się głównie wykorzystując silnik spalinowy, czyli z wyczerpanymi bateriami, Tiguan potrzebował 6,7 l/100 km przy średniej prędkości 58 km/h.. Na trasie Warszawa – Toruń – Warszawa, przy średniej prędkości 50 km/h Tiguan zużył 5,4 l/100 km i 1,2 kWh/100 km.
Półautomatycznie
Oczywiście niezaprzeczalną zaletą poruszania się w trybie elektrycznym jest niski poziom hałasu, wówczas dociera do nas głównie szum opon i dźwięk pracującej przetwornicy. Natomiast podczas jazdy z wykorzystaniem silnika spalinowego hałas jest na przeciętnym poziomie.
Widoczność zza kierownicy jest dobra, a dodatkowo podczas jazdy kierowcę wspomaga asystent zmiany pasa ruchu. Natomiast przy manewrowaniu pomaga kamera cofania i czujniki z przodu i z tyłu oraz asystent ruchu poprzecznego.
W tym wypadku pojazd był wyposażony w Travel Assist, który teoretycznie pozwala jechać półautomatycznie do prędkości 210 km/h. System ten korzysta z aktywnego tempomatu, aktywnego asystenta pasa ruchu oraz systemu do sczytywania znaków. Jeżeli chcemy, samochód może dostosowywać prędkość automatycznie do ograniczeń na drodze. Jednak nie do końca można temu zawierzyć, ponieważ czasami znaki są źle odczytywane. Mimo takiej automatyzacji kierowca musi trzymać ręce na kierownicy, w razie niesubordynacji jest upominany przez system, który kontroluje sytuację za pomocą tzw. pojemnościowych pól na kierownicy.
Seryjne wyposażenie Tiguana eHybrid w wersji Elegance, czyli takiej jak testowy egzemplarz obejmuje m.in. reflektory IQ.LIGHT LED Matrix z systemem regulacji zasięgu i doświetlania zakrętów oraz tylne światła LED.
Elastycznie
W Tiguanie jest też wygodnie. W tym wypadku zastosowano sportowe fotele z bocznym trzymaniem, elektryczną regulacją wysokości i odcinka lędźwiowego oraz możliwością wydłużenia siedziska – opcja dla wysokich. Dodatkowo komfort prowadzenia podnosi kierownica z dwupłaszczyznową regulacją oraz podłokietnik, który można ustawić zarówno na wysokość, jak i długość – czyli opcja dla niskich.
Przed kierowcą jest elektroniczny kokpit, którego wygląd można sobie ustawić indywidualnie. Obsługujemy go z poziomu kierownicy, tak samo jak multimedia i tempomat adaptacyjny. Ekran inforozrywki jest wystarczających rozmiarów, telefon można podłączyć za pomocą kabla lub bezprzewodowo i korzystać zarówno z Apple CarPlay, jak i Android Auto.
Do dyspozycji mamy sporo schowków: zamykany w podłokietniku, przed pasażerem i pod szybą oraz kieszenie w drzwiach mieszczące 1,5-litrowe butelki. Sporo miejsca jest również w konsoli środkowej, gdzie mamy wysuwane uchwyty na kubki w schowku, który można zasłonić roletą.
Na brak miejsca nie powinni też narzekać pasażerowie z tyłu. Co ciekawe można je regulować, ponieważ trzyosobowa kanapa jest przesuwana. Czyli gdy potrzebujemy przewieźć wygodnie kogoś wysokiego, to odsuwamy ją do tyłu, a gdy musimy zapakować mnóstwo rzeczy do bagażnika, przesuwamy do przodu. To bardzo przydatna funkcja w każdym aucie, ale w tym wyjątkowo, ponieważ eHybrid w porównaniu z Tiguanem z tradycyjnym napędem ma mniejszy bagażnik o ok. 100 l. Tyle zabrały akumulatory. W tym wypadku mamy do dyspozycji 476 l, a po złożeniu oparć w drugim rzędzie – 1516 l.
Klapę do bagażnika w wersji Elegance można otworzyć za pomocą ruchu nogą, mając kluczyk w kieszeni, a bagażnik powiększamy pociągając za klapkę, która odblokowuje oparcia tylnych siedzeń, więc nie trzeba chodzić w kółko. W sumie w samochodzie są 3 gniazda 12 V (z przodu, w części pasażerskiej i w bagażniku) oraz 3 gniazda USB (dwa z przodu i jedno z tyłu).
Tiguan w wersji hybrydowej sprawdzi się w każdych warunkach i to jego wielka zaleta. Można nim jeździć codziennie do pracy, korzystając jedynie z silnika elektrycznego, czyli wykorzystując jak 100% auto elektryczne. Z drugiej strony nie ogranicza nas zasięg – zawsze i wszędzie można go zatankować i wypuścić się w daleką podróż, niekoniecznie szlakiem publicznych ładowarek. Moim zdaniem to idealne rozwiązanie przejściowe, zanim świat będzie gotowy na bardziej radykalne pomysły.