Wniosek komisji dotyczący Euro 7, który obejmuje pojazdy osobowe i ciężarowe, ma na celu poprawę jakości powietrza i zdrowia publicznego w Unii Europejskiej poprzez dalsze obniżanie emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu drogowego. To krok w kierunku spełnienia ambitnych celów polityki klimatycznej. Jednak wdrożenie nowych przepisów zależy od wykonalności technicznej i ekonomicznej. Z propozycją komisji nie zgadzają się organizacje ekologiczne, które zarzucają jej ugięcie się przed lobby producentów pojazdów. Ci ostatni wskazują, że zysk dla środowiska jest bardzo znikomy w stosunku do wzrostu cen samochodów, a podane daty wdrażania przepisów w życie nierealistyczne. Komisja szacuje średni koszt zastosowania przepisów wobec samochodów osobowych na 90-150 euro, a samochodów ciężarowych zakłada kwotę do około 2600 euro. Stowarzyszenie producentów części motoryzacyjnych (CLEPA) wskazuje, że założenia są realistyczne i są krokiem naprzód, ale wymagają szybkiego doprecyzowania kwestii technicznych, aby móc je sprawnie wdrożyć.
– Wyważona norma Euro 7 zachęci do innowacji i poprawi jakość powietrza, z korzyścią dla środowiska, konsumentów i przemysłu. Ale musi pozostać realistyczna, w odniesieniu do tego co jest technicznie osiągalne przy użyciu rozwiązań dostępnych obecnie i w niedalekiej przyszłości – uważa Benjamin Krieger, sekretarz generalny CLEPA. Krieger dodaje, że jeżeli silnik spalinowy odegra rolę w przyszłej mobilności, jego wpływ na środowisko musi być dalej minimalizowany, podobnie jak emisja z innych źródeł, takich jak hamulce i opony.
– Przemysł motoryzacyjny podkreśla znaczenie czasu potrzebnego przemysłowi do opracowania i wprowadzenia nowych technologii Euro 7, a także do ukończenia procesu legislacyjnego. Należy pamiętać, że propozycje komisji czekają teraz na akceptację ze strony Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. Zakłada się, że norma Euro 7 zacznie obowiązywać dla samochodów osobowych od 1 lipca 2025 r., a dla samochodów ciężarowych od 1 lipca 2027 r. – mówi Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, członek zarządu CLEPA.
Baterie też trują
Konkretne parametry techniczne badań pojazdów są kluczowymi czynnikami wpływającymi na kształt nowych przepisów. Parametry te nie są jeszcze znane i zostaną przyjęte w kilku aktach wykonawczych i delegowanych, dlatego prace nad nimi należy jak najszybciej zakończyć, aby umożliwić szybkie wdrożenie normy Euro 7. Potrzeba na to co najmniej 24 miesiące po sfinalizowaniu wszelkich istotnych przepisów w tym zakresie i to tylko w odniesieniu do pojazdów osobowych. W przypadku pojazdów ciężarowych niezbędne wydaje się co najmniej 36 miesięcy. Nowe przepisy są neutralne pod względem paliwa i technologii: wprowadzają te same wymagania niezależnie od tego, czy pojazd jest napędzany benzyną, olejem napędowym, zasilany paliwami alternatywnymi czy energią elektryczną. Komisja proponuje między innymi wprowadzenie pomiaru emisji pyłów z hamulców i opon. W najnowszej wersji przepisów, komisja zajęła się ustaleniem minimalnej trwałości baterii samochodów elektrycznych. Proponowane wartości to strata nie więcej niż 20% pojemności po 100 tys. km i 30% po 160 tys. km.
– Zaproponowane przepisy to kolejny element mający na celu spełnienie wymagań europejskiego Zielonego Ładu. Prace nad finalną wersją Euro 7 będą trwały jeszcze jakiś czas i dostarczą zapewne wielu emocji zainteresowanym stronom. Wiele elementów, które finalnie wpłyną na kształt nowej normy, a tym samym na nastroje w motoryzacji, będzie dopiero opracowywanych. Z oceną normy oraz poziomu jej wpływu na motoryzację trzeba będzie jeszcze poczekać – dodaje Tomasz Bęben.